Miało być lepiej, a póki co jest...

No właśnie. Pocieszam sie, że to normalne - by było ładnie, najpierw musi byc... masakrycznie.

W tym tygodniu zaczął się u nas remont. Kable na górze mamy już praktycznie położone, równolegle TŻ dokonywał "małej" demolki. Żeby to wszystko miało ręce i  nogi trzeba było zerwać sufity na piętrze. Niestety - to nie była jedna warstwa sufitu.

Pamiętacie nasze "wspaniałe", podwieszane sufity? Były np. TU . Pod sufitami była warstwa dykty (miejscami niestety podpleśniałej), pod nią coś tam jeszcze i deski. A na deskach - jak to w starym, wiejskim domu - trociny. Mnóstwo trocin.
Tak się działo:



Udało nam się usunąć prawie wszystko ze środka - żeby od jutra nasza ekipa mogła swobodnie pracować.


Doskonale widać teraz dach - od wewnątrz ;-) Mieliśmy tam sporo gości. Nietoperze wyniosły się chyba na pewien czas (chociaż dość długo hałas nie robił na nich wrażenia), sporo też wisi takich atrakcji:

Na zewnątrz niestety też nie jest dużo lepiej - póki co, również z przodu domu - tam gdzie było ciągle w miarę - mamy góry śmieci: sufitów i trocin. Ale jesteśmy dobrej mysli - w końcu uda nam sięto uprzątnąć ;-)

W ramach oderwania się od kurzu, trocin, desek, gwoździ i innych rzeczy - wyżyłam się "artystycznie" ;-)
W tej skrzyneczce rośnie już lawenda - pachnie wspaniale :-) Niestety zapomniałam zrobić zdjęcie już gotowej kompozycji - ale co się odwlecze, to nie uciecze, następnym razem ;-)


Aby oczy odpoczęły trochę od tego całego syfu - nasza wiosna :-)

Zawiązki wiśni - trzymamy mocno kciuki by ich (ani żadnych innych - bo wszystkie drzewa mają ich sporo) nie zeżarło, byłoby wspaniale :-)


Nasz bez - jesteśmy mocno zaskoczeni, że ma tyle ogromnych kwiatów - bałam się, że będzie mocno zdziczały, a tu taka niespodzianka :-)

 

Różaneczniki - wszystkie krzaczki się przyjęły (w końcu mają najlepsze miejsce z możliwych - pod wielkimi, starymi świerkami :-) ) i kwitną. Aż sama jestem zaskoczona, jak to dobrze wygląda... a jak kora pięknie pachnie :-)
 

Powojniki - obrastają 2 słupy i zaczynają kwitnienie :-) Tu również udało się bez strat w sadzonkach!


No i na koniec - żarnowiec. Niestety, żółty się nie przyjął, za to ten ma się doskonale :-)


W zeszłym tygodniu powstał również warzywnik... ale jakoś nie zrobiłam zdjęć, sama nie wiem czemu. To co przepikowane rośnie, to co posiane - kiełkuje, szklarnia (mam nadzieję) stanie w tym tygodniu. Już nie mogę się doczekać swoich własnych warzyw..... :-)

Do przeczytania!

9 komentarzy:

  1. Cały czas podglądam i kibicuję! Też mam lawendę. Pierwszy raz siałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja poszłam na łatwiznę w tym roku i zakupiłam sadzonki ;)

      Usuń
  2. Nie ma to jak niespodzianki w remontowanym domu... Wiosna cudna, zwłaszcza różaneczniki i bez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oczywiście zostaję na dłużej:)

      Usuń
    2. Kurcze, nie mogę znaleźć Twojego bloga, a chętnie bym zajrzała :-(

      Usuń
    3. mojego? przecież mam Ciebie w obserwatorach:)
      http://chatka-leny.blogspot.com/

      Usuń
    4. No właśnie coś mi się zepsuło i nie widzę obserwowanych blogów w panelu :(

      Usuń
  3. Cieszę się, że nie tylko u mnie bałagan i kurz. My (a właściwie mój M.) w ramach odreagowania stresu ślubnego rozwalił jedną ściankę ostatnio tak na szybko. Za dwa tygodnie przykanalik kładziemy i a zaraz potem wymiana okien. Też się będzie działo ;)
    Różaneczniki śliczne. Ja za ogród to pewnie dopiero późnym latem i jesienią się wezmę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę troche za ogród, trochę za bałagan bo zwiariuję ;-) Temu tak trochę sadzę tam, gdzie nie bedą zagrożone remontem.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :-)