Widać postępy!

W czasie długiego weekendu nie próżnowaliśmy - świadczą o tym zakwasy, ślady po zadrapaniach od gałęzi... a przede wszystkim - działka. Nie dość, że już bardzo wyraźnie widać jej drugi koniec, to jeszcze da się wokół niej przejść nie przedzierając się przez krzaczory. Wycięliśmy straszliwie, masakrycznie dużo krzaków (głównie czarnego bzu - gdyby np. warzywa w ogrodzie rosły jak to, to narzekać nie będę...) - póki co leżą w ruinach kurnika i czekają na porozdzielanie, porozcinanie i częściowe spalenie, a częściowe odłożenie - będzie czym palić w kominku :-)

 





Swoje stałe miejsce zyskały również - przesadzone z całej działki - krzaczki porzeczek i agrestu :-)



Do tego wszystkiego wiosna nas ewidentnie dopinguje - kazdego dnia coś nowego rozkwita :-)






  




 A na koniec - nasze znalezisko :-) Pojechało dziś razem z naszymi znajomymi i zawiśnie u nich na ścianie :-)


5 komentarzy:

  1. aaa, jakiego zwierza to czaszka?? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. interesująco... a czy dom będzie nieco rozbudowany czy pierwotna forma ma zostać zachowana?
    jestem ciekawa jaki będize efekt końcowy :-)
    pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://flaminganddesign.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie kształt na zewnątrz zostanie jak jest - będzie ocieplenie, a więc i inna elewacja. Rozbudowa nie wchodzi w grę - dom jak dla nas jest i tak ogromny ;-)

      Usuń
  3. Ja też nie mogę doczekać się efektu końcowego:)
    Piękna wiosna:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :-)