W czasie długiego weekendu nie próżnowaliśmy - świadczą o tym zakwasy, ślady po zadrapaniach od gałęzi... a przede wszystkim - działka. Nie dość, że już bardzo wyraźnie widać jej drugi koniec, to jeszcze da się wokół niej przejść nie przedzierając się przez krzaczory. Wycięliśmy straszliwie, masakrycznie dużo krzaków (głównie czarnego bzu - gdyby np. warzywa w ogrodzie rosły jak to, to narzekać nie będę...) - póki co leżą w ruinach kurnika i czekają na porozdzielanie, porozcinanie i częściowe spalenie, a częściowe odłożenie - będzie czym palić w kominku :-)
Swoje stałe miejsce zyskały również - przesadzone z całej działki - krzaczki porzeczek i agrestu :-)
Do tego wszystkiego wiosna nas ewidentnie dopinguje - kazdego dnia coś nowego rozkwita :-)
A na koniec - nasze znalezisko :-) Pojechało dziś razem z naszymi znajomymi i zawiśnie u nich na ścianie :-)
aaa, jakiego zwierza to czaszka?? :D
OdpowiedzUsuńBasiu - krowa, ewidentnie krowa :D
Usuńinteresująco... a czy dom będzie nieco rozbudowany czy pierwotna forma ma zostać zachowana?
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jaki będize efekt końcowy :-)
pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://flaminganddesign.blogspot.com/
Ogólnie kształt na zewnątrz zostanie jak jest - będzie ocieplenie, a więc i inna elewacja. Rozbudowa nie wchodzi w grę - dom jak dla nas jest i tak ogromny ;-)
UsuńJa też nie mogę doczekać się efektu końcowego:)
OdpowiedzUsuńPiękna wiosna:)
Pozdrawiam